Jawi się ona przed człowie­kiem w całej nagości, bez barwiczek i osłonek. Nadeszła pora, gdy można bezkarnie pomiatać obiektem najwyższego kultu — doczesnymi szcząt­kami człowieka. Któż wyrzekłby się takiego odwe­tu, takiej profanacji? Ostatecznie wszystko, co święte, prowokuje do profanacji. Budząc w nas trwogę, równocześnie wyzywa niejako zmazę i obelgi. Święto to okazja do bezgranicznego marnotraw­stwa. Trwoni się wtedy zapasy gromadzone przez miesiące, niekiedy przez lata. Wojna stanowi okazję do nie mniejszej hojności. Tym razem nie chodzi o stosy żywności czy morza napitków, ale o    „konsumpcję” całkiem innego rodzaju: dzień w dzień zużywa się tysiące ton pocisków. Arsenały pustoszeją na wyścigi ze spichrzami.

Dodaj komentarz
You May Also Like